Używamy plików cookies do zbierania informacji dotyczących korzystania z serwisu Muzeum Warszawy i jego oddziałów. W każdej chwili możesz zablokować obsługę plików cookies w swojej przeglądarce. Pamiętaj, że zmiany ustawień w przeglądarce mogą ograniczyć dostęp do niektórych funkcji stron internetowych naszego serwisu.

Misja Izby Pamięci

Żyjemy w mieście, które pamięta. Na co dzień mijamy tablice, pomniki, miejsca, które świadczą o jego, często tragicznej, historii. Tę historię znamy z rodzinnych opowieści, książek, filmów, szkoły. Poruszające w niej są doniosłe wydarzenia, ale też losy zwykłych ludzi, które chcemy przywracać pamięci.

Przy tworzeniu Izby Pamięci kierujemy się prostym przesłaniem: nigdy więcej wojny. Drogowskazem są słowa Pani Wandy Traczyk-Stawskiej, inicjatorki powstania miejsca, które pielęgnuje pamięć o mieszkańcach i mieszkankach Warszawy, ofiarach wojny i powstania warszawskiego 1944 roku.

Przesłanie Pani Wandy Traczyk-Stawskiej

W wywiadzie-rzece, którego ostatnio udzieliła, odpowiadając na pytanie czym było dla niej powstanie, jaka jest o nim prawda – nie wspominała akcji zbrojnych. Nie mówiła o heroizmie zmagań. Mówiła o osobach cywilnych. O koszmarnej ofierze bezbronnych.

– Prawda (o powstaniu – MW) to jest szloch matki, która nie ma już pokarmu dla dziecka. Prawda to rozterka, jak pochować żonę, której urwało głowę i nie można jej znaleźć. Prawda to bezsilność, gdy sąsiad w przepełnionej piwnicy oszalał, wybiegł na górę, pod kule, a ty nie wiesz, co robić. Biec za nim czy nie? Zostawić swoich bliskich i ruszyć na ratunek czy skulić się w sobie i trwać? To jest prawda.

(…) Bo zginęli z powodu powstania, z żadnego innego. Ginęli w czasie walk, a potem, gdy wycofywaliśmy się z kolejnych rejonów miasta, zostawialiśmy ich bezbronnych. Niemcy wzięli na nich odwet. Zemścili się za te sześćdziesiąt trzy dni oporu w sposób okrutny.

Mam to wszystko w głowie i sercu, i tego zapomnieć nie mogę. Nie potrafię. To trzeba ciągle powtarzać: gdyby nie ludność cywilna, powstanie upadłoby drugiego, trzeciego dnia. Teraz więc odbieranie cywilnym ofiarom honoru uczestników tych walk jest nie w porządku (…).

Przeczytaj rozmowę z Wandą Traczyk-Stawską.

Jak wypełnić pustkę?

Powstanie było heroicznym aktem strzelistym, wynikającym z potrzeby wolności, ale miało swoją cenę. To zagłada miasta, dziesiątki tysięcy ofiar, a potem – długoletnie milczenie o skali tego cierpienia i traumy.

I pustka, bo przecież tożsamość większości ofiar w tej katastrofie się zagubiła, zniknęły ich imiona, nazwiska, losy. Zostały za to tablice ze znakami Polski Walczącej, które – w symbolicznym sensie – wysoko podnoszą rangę oporu, ale ofiary traktują zbiorowo.

Rolą Izby Pamięci jest przywracanie ofiarom jednostkowych historii. Odzyskiwanie ich i przywracanie pamięci. Tak jak w rodzinie pielęgnujemy pamięć o przodkach, tak tworząc Izbę chcemy zachować wspomnienie poprzednich pokoleń mieszkańców i mieszkanek miasta, którym historia zgotowała tragiczny los.

Wołanie o pokój

Pani Wanda Traczyk-Stawska widzi misję Izby Pamięci jako nieustanne apelowanie o dialog, „wołanie o pokój”. Jako ciągłe przypominanie konsekwencji wojny. Te dramatyczne następstwa to ofiary ludzkie i katastrofa materialna. Zniszczenie dziedzictwa, efektów pracy wielu pokoleń, które obróciły się w popiół i bezpowrotnie zniknęły.

Chcemy, by dla warszawianek i warszawiaków Izba była przewodnikiem. Tu będą mogli zrozumieć przeszłość. Poznać zagubioną tożsamość i dziedzictwo swoich poprzedników i poprzedniczek.

Jak upamiętniać?

Pamiętanie wymaga odwagi. Trudno bez niej spojrzeć na tragiczne losy Warszawy. Ale jest też przejawem szacunku, nauką i drogowskazem moralnym. Mając w pamięci losy ludzi, którzy mieszkali przed nami na tej samej ulicy, w tym samym domu a stali się ofiarami wojny, budujemy ciągłość historii miasta.

Wzmacniamy przekonanie, że pokój to dobro, o które trzeba dbać z całych sił.

Uczymy się też wrażliwości na trudny los, bo znamy go, choć na szczęście w większości nie my go doświadczyliśmy. Ale wiemy, co to strach przed bombami, głód, lęk o zdrowie i życie bliskich, bo miejsca takie jak Izba nam o tym przypominają. Dzięki temu rośnie nasza empatia wobec ludzi współcześnie doświadczonych traumą wojny. Są nam wyjątkowo bliscy i może dlatego tym łatwiej otwieramy przed nimi serca i domy.

Przesłanie i działanie dziś

W obliczu wojny mieszkańcy i mieszkanki Ukrainy masowo uciekają ze swoich domów, nowe znajdują w Warszawie. Nasze miasto, jak rzadko które było poligonem historii. Niszczone i odbudowywane, masakrowane i stawiane na nowo – daje innym nadzieję.

Bo ze zniszczeń można się odrodzić. Z ruiny powstać w nowej formie.

Izba jako placówka badawcza i edukacyjna, może pomóc to zrozumieć. Wspólna refleksja nad przeszłością – w tym konkretnym miejscu – może przynieść owoce, jeśli będziemy pamiętać o jednym: budowanie wymaga trudu i czasu, niszczenie zaś jest łatwe i trwa moment. Zło nie pojawia się znikąd, jest tuż obok. Trzeba mu ciągle stawiać tamę i uczyć: dialogu, tolerancji, wrażliwości.